Wiesław Marcińczyk to jedna z ikon polskiego żeglarstwa lodowego klasy DN. Doskonały szkutnik, któremu wiele znanych nazwisk zawdzięcza jeszcze więcej medali imprez najwyższej rangi. 

Wystarczy dodać, że to właśnie "Marcin" nauczył nastoletniego Karola Jabłońskiego jak  zbudować DN-a, a po kilkunastu latach ta współpraca klubowych kolegów zaowocowała dominacją Karola na obydwu kontynentach czyniąc z "Motyla" najlepszego budowniczego masztów na świecie.

Również moje dwa złote medale mistrzostw Europy juniorów zawdzięczam niedoścignionym w latach 90-tych masztom od "Marcina", który nie odmawiał pomocy nikomu, nawet jeśli pomoc oznaczała pracę w warsztacie do późnych godzin nocnych w weekendy.

Od zawsze kiedy pamiętam trzymał w pokrowcach dwa zestawy płóz na specjalną okazję: kątowniki i swoje tasaki "czarodziejki". Kiedy na lodzie pojawiał się obfity śnieg, ślizg z numerem P-110  latał w czołówce. Wielu zawodników włącznie ze mną robiło podchody aby odkupić tę "tajną broń", ale Wiesiu odprawiał każdego z kwitkiem mówiąc: "nie ma takiej ceny, za jaką mogę je sprzedać".

Kochał żeglarstwo, a w szczególności bojery. I miał na lodzie bardzo wielu przyjaciół, którzy będą o nim pamiętali i zawsze mile go wspominali.

Tomasz Zakrzewski

Źródło: http://www.bojery.pl/index.php/79-stowarzyszenie/167-wieslaw-marcinczyk-p-110-1952-2013